Rekonesans trasy „Koźlę” – „Hipnij na Kozie Żebro” 2023

Nasz wypad zapoznawczy z trasą „Koźlę”, którą pokonacie 01 kwietnia br., podczas treningu „Hipnij na Kozie Żebro”, możemy podsumować w następujących słowach: „takich trzech, jak nas dwóch, to nie ma ani jednego” 😉

Pomimo wcześniejszego zainteresowania, na propozycję rekonesansu wspomnianej trasy (https://fb.me/e/2lp2Rl6vo), odpowiedziało dwóch Jegomości.

Ze względu na ich pokrewieństwo, był to wypad rodzinny. Jako, iż niniejszy tekst piszę ja, czyli Karol BOSY WIRUS Trojan, oddam głos swojemu Tacie – Krzysztofowi, który podzieli się z Wami swoimi spostrzeżeniami, po pokonaniu 5. kilometrowego górskiego dystansu.

Mamy nadzieję, że pomogą choć w części z Was, płynniej i „z głową” przebiec, przygotowaną trasę, aby z radością zdobyć szczyt Koziego Żebra i z niego powrócić na linię mety.

Chłońcie, więc sobotnie wspomnienia.

„Relacja spokojnego biegacza” – rozpoczyna swoją opowieść Tata

Zaczynamy od startu. Start, wszyscy chcą się puścić na dół szybko. Uwaga! Jak tak spróbowałem. Zbieg jest wspaniały, ale na dole brakowało mi oddechu. Więc, jak zbiegasz, to rób to na równy oddech. Zbieg jest wspaniały, szybki, ale jak staniesz na dole i popatrzysz w prawo, to będziesz widział przed sobą, bardzo, bardzo wielką górę i tu będzie Ci potrzebny równy oddech do kroku.

Co dalej?

Wychodząc pod górę, trzymaj jedno tempo (na oddech). Trzymaj. Wychodzimy, wychodzimy, wychodzimy. Jeden skręt jest w lewo i tu możemy trochę sobie zmoczyć nóżki, bo mamy oczywiście strumień przepływający. Już się wydaje, że jest prosto, lecz niestety znowu idziemy pod górkę. Idziemy pod górkę, pod górkę, aż do jeziorka. Od razu zobaczycie, że jest jeziorko, gdyż teren jest wypłaszczony. I tu każdemu polecam bieg. Bieg luźny, rozluźniający nogi. Po tej pierwszej górce, będziecie czyli jak to wspaniale jest biegać.

Szykuje się teraz zabawa

Po jeziorku, zakręt w lewo i w prawo. Zaczyna się lekki podbieg. Kto ma ochotę niech biegnie. Można spokojnie, delikatnie pobiec. Jest potem jedna „zwyżka”, ale też spokojna do pokonania. I tak się w miarę lekutko ciągnie pod górę, a potem w dół, aż do grubego leżącego drzewa, gdzie skręcamy w prawo (tu wpadamy na żółty szlak turystyczny; czy drzewo będzie jeszcze na trasie, tego nie wiemy – dygresja Bosego Wirusa).

I tu się zaczynają kłopoty – dodaje Krzysztof

Jest to najgorsze podejście. Wychodzimy spokojnie, wychodzimy. Kto tam może dać radę, to biegnie, choć nie wiem czy ktoś da radę. I tu, obowiązuje jedna zasada: „nie oglądaj się za siebie”! 🙂 Jest to piekielna, trudna górka. Ale, gdy na górze zobaczymy znak, że jesteśmy już na Kozim Żebrze, możemy być z siebie dumni!

Bo fantazja, jest od tego…

Od tego momentu możemy puścić wodze fantazji w biegu. Biegniemy jak kto woli, szybko, byle tylko ostrożnie. Dwa strome zbocza, gdzie warto zwolnić, gdyż jak się nie zwolni, to się wyląduje w lesie 😉 Za tym pięknym zbiegiem, czeka nas piękna meta.

Gwoli podsumowania

Na co warto zwrócić uwagę na całej trasie? Gdy szliśmy/biegliśmy, to na trasie był jeszcze śnieg. Gdy on puści, będzie niesamowicie mokro. Trzeba więc uważać, szczególnie na zbiegach. A i tak, buty wszyscy będziecie mieli mokre.

Do miłego zobaczenia, w najbliższą sobotę, na „Hipnij na Kozie Żebro”!

p.s. dajcie znać w komentarzu

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*